
Skandynawskie mieszkanie na poddaszu z ceglaną ścianą, antresolą i belkami stropowymi
Kiedy po raz pierwszy trafiłam na to historyczne mieszkanie na poddaszu, natychmiast pomyślałam, że architekci wnętrz mieli naprawdę ułatwione zadanie. Dlaczego? To trochę tak, jak z piękną kobietą. Wystarcza jej zaledwie delikatny makijaż, aby zachwycała swoją urodą. Ta przestrzeń, bez mebli i dodatków już jest niezwykła i kusząca. Same drewniane bele, ceglana ściana i wysokość pomieszczeń są niemal gwarantem sukcesu. Elementy wystroju wnętrz są więc w tym projekcie jednie wisienką na torcie.
Po moich ochach i achach, czas chyba przejść do opowieści o tym niezwykłym, 65 metrowym apartamencie, który skrywa w sobie kilka niespodzianek. Zapraszam Was do Szwecji, a dokładniej do Sztokholmu, na ulicę Katarina Bangata 31.

Zacznijmy od salonu ze ścianą z czerwonej cegły
Pomimo że jest to biała, stosunkowo minimalistyczna przestrzeń, na pierwszy rzut oka ma się jednak wrażenie, jakby całkiem dużo się tu działo. Z pewnością jest to zasługa architektonicznych detali tego lokum, a nie ilości mebli czy dodatków. W części dziennej tej przestrzeni, ustawiono tylko kanapę z poduchami, mały stolik kawowy z marmurowym blatem i czarnymi nogami oraz metalowe siedzisko. Oczywiście nie byle jakie siedzisko, bo to krzesło ze stalowego, czarnego drutu, stanowiące kolejną wersję modelu Wire z 1951, od Charlesa i Ray Eames’ów. Ewidentnie postawiono tu na jakość, a nie ilość. Wszystko to spoczywa na dużym szarym dywanie w białe romby, który wydziela strefę wypoczynkową w tym salonie.





Pomimo tak niewielkiej ilości mebli, ma się tu poczucie przytulności. Zawdzięczamy to starej, czerwonej ścianie z cegły, na której zawisły grafiki w czarnych ramach. To również zasługa ciężkich, drewnianych belek stropowych oraz przypodłogowych, na których opiera się cały ciężar pokoju. To także te ogromne okna i skosy, które urozmaicają wizualnie całe wnętrze. Gdzieniegdzie, niby przypadkiem rozstawiono kwiaty doniczkowe, grafiki w ramach, poduchy, lampiony i dzianiny, które również ocieplają ten salon.



Ten przytulny kącik pod oknem, wydzielony przez drewniane bele i skosy, zachęca do relaksu z książką i herbatą w dłoni. Aż ma się ochotę zasiąść wśród poduch oraz pledów i przykleić do kaloryfera.

Po drabinie do sypialni na antresoli
Patrząc na wprost na kanapę, tuż po jej lewej stronie, widzimy białe, strome schodki, prowadzące do pierwszej niespodzianki, o której wspominałam na początku wpisu. Projektanci chcąc wykorzystać wysokość pomieszczenia oraz każdy możliwy zakamarek tego wnętrza, postanowili urządzić mini sypialnię gościnną na antresoli. To półpiętro może również stanowić miejsce wypoczynku dla właścicieli. Położono tam materac, a całość przywdziano lnianą pościelą i dzianinowym pledem. Niewielka, aczkolwiek bardzo przytulna przestrzeń, nabiera charakteru dzięki ciągnącej się z salonu ceglanej ścianie.
Tuż pod antresolą, ulokowano małe biuro, które znajduje się między dwoma przejściami – jednym na korytarz, drugim do sypialni. Czas więc chyba odwiedzić jedną z tych przestrzeni.


Okrągła sypialnia w stylu skandynawskim
Cały ten biały pokój jest moją kolejną niespodzianką. Tutaj ponownie trafiamy na architektoniczne perełki. Pierwszą z nich jest sam kształt pomieszczenia. Okrągłe ściany z pewnością nie są najłatwiejszą bazą do rozmieszczania mebli, jednak są tkanką niezwykle oryginalną i atrakcyjną wizualnie. Warto więc zagryźć zęby i cieszyć się tą nietuzinkową przestrzenią. Drugim, nieszablonowym punktem w tym wnętrzu jest sufit. Spójrzcie na jego falujące, trójwymiarowe kształty. Jest „powyginany” niczym kartka papieru, z której powstanie orgiami. Przyznam, że jestem tym zachwycona, bo taki strop widzę po raz pierwszy. Jego wyjątkowość uwieńczona została typową skandynawską lampą, z kawałka druta, oprawki i transparentnej tkaniny.
Ze względu na nietypowy kształt pokoju, mam podejrzenia, że ta przestrzeń była kiedyś wieżyczką. Niestety, ale historia tego budynku nie jest mi znana, więc pozostają jedynie domysły.
Warto docenić również okno składające się z 3 szyb. Jego górna część w kształcie półkola, narzuciła wnęce łuki i obłości.
Po wszystkich tych atrakcjach, aż zapomina się o wielkim łożu, z białą pościelą, poduchami w różnych odcieniach szarości i ciężkim, popielatym pledem z efektem ombre.


Krok w stronę kuchni z balkonem
No to co, po tylu komplementach, czas na gorzką pigułkę. Mam wrażenie, że ta przestrzeń jest totalnie odklejona od pozostałych pomieszczeń w mieszkaniu. Nie widać tu wyjątkowych elementów architektonicznych. Nie ma tu również oryginalności i charakteru, który był przecież tak wyraźny w salonie czy w sypialni. Ot, biała baza, z drewnianą zabudową kuchenną i chromowanymi dodatkami. Przeszkadza mi także ta terakota. Wygląda to trochę tak, jakby zabrakło środków na nową podłogę. Cieszę się jednak, że w tym projekcie wykorzystano krzesła zaprojektowane przez Hansa Wegnera. Bardzo lubię ich etniczny klimat, który świetnie sprawdza się we wnętrzach w skandynawskim stylu. Dużą rolę odgrywa również okno balkonowe od podłogi do sufitu, które wpuszcza do pomieszczenia tyle naturalnego światła!





Zdjęcia pochodzą z Aleksander White
To koniec podróży po tym wyjątkowym apartamencie. Pomimo że ostatni punkt mojej przechadzki rozczarowuje, nie można wymazać tego, co widziało się przed nim. Naprawdę robiąca wrażenie przestrzeń, pełna światła, oryginalnych detali architektonicznych i perełek designu, w postaci mebli i dodatków. Chciałabym trafić na taką nieruchomość w moim mieście, Wrocławiu.

Gośka
Świetny pomysł.