Kawalerka na poddaszu z wydzieloną przez szklaną ścianę sypialnią
Dziś mam dla Was małe, ale niezwykle urokliwe mieszkanie. To w zasadzie kawalerka z aneksem kuchennym, w której za pomocą przeszklenia rozgraniczono sypialnię. Nie będę ukrywać, że to między innymi właśnie ta szklana ściana z czarnymi szprosami zatrzymała mnie przy tej realizacji na dłużej. W końcu to jedno z moich ulubionych rozwiązań dotyczących wydzielania stref. Ale obiecuję, że w dzisiejszym wpisie nie tylko o niej, bo na tej niewielkiej przestrzeni są również inne elementy zdecydowanie warte docenienia.
Atrakcyjność tego miejsca opiera się moim zdaniem na czterech filarach: skosach, drewnianych belkach, otwartej przestrzeni i wcześniej wspomnianej szklanej ścianie. W odróżnieniu do przywołanych elementów architektonicznych, wyposażanie czy dodatki są minimalistyczne i niemal wtapiają się w tło. Będą więc grały w mojej opowieści drugo, a nawet trzecioplanową rolę. Nie przedłużając jednak, znów zapraszam Was do Skandynawii, ale tym razem do Sztokholmu, na ulicę Davida Bagares Gata 26C.
Kawalerka z wydzieloną sypialnią
W tym mieszkaniu ciężko mówić o odrębnych pomieszczeniach. Skłaniałabym się raczej w stronę wyraźnie zaznaczonych stref, które nie pozostawiają wątpliwości co do ich funkcji. To typowe rozwiązanie, które w niewielkich lokalach takich jak ten, sprawdza się rewelacyjnie. Pomimo skromnego metrażu jest tutaj jasno, przestronnie, ale i funkcjonalnie. Można zaznać także odrobiny prywatności, co przy 35 metrach kwadratowych wcale takie oczywiste nie jest.
Po przekroczeniu progu od razu mamy obraz całej sytuacji. Wyraźnie widzimy rozkład mieszkania i bez problemu jesteśmy w stanie oszacować jego metraż. Ale prócz otwartej przestrzeni, w oczy rzuca się coś jeszcze – czarna koza umieszczona tuż przy wejściu. Typowo skandynawski element, który nie tylko dodaje klimatu, ale i pięknie kontrastuje z bielą ścian. Podejrzewam, że jego lokalizacja nie jest przypadkowa. Siedząc w kąciku jadalnianym, ma się na niego naprawdę dobry widok. Czyli da się stworzyć rodzinną, przytulną atmosferę nawet w takiej kliteczce.
Jadalnia przy aneksie kuchennym
Ten niepozorny kącik jest miejscem naprawdę wartym uwagi. Niby skromnie, niby minimalistycznie, ale jest na czym oko zawiesić. Pierwszym punktem programu, który absolutnie uwielbiam w tej przestrzeni, jest konstrukcja z drewnianych belek stropowych. Ponieważ pomalowane zostały na kolor głębokiej czekolady, wyraźnie odznaczają się na jasnym tle. I tu pojawia się kolejny wyjątkowy element – fragment ceglanej ściany, pokrytej „niechlujnie” cienką warstwą tynku. Naprawdę ciekawy efekt, który dozowany z umiarem, może wprowadzić do wnętrza trochę urozmaicenia – tak jak w tym przypadku. To, co również zwróciło moją uwagę, to oczywiście bardzo modne ostatnimi czasy żarówki edisonki w złotych oprawkach. Dobrze komponują się ze sporą kolekcją mosiężnych świeczników wyeksponowanych na okrągłym stole. Interesująca jest także czarno-biała fotografia, która w bardzo subtelny sposób przedstawia kobiecą nagość.
Szary aneks kuchenny
Niewielki metraż mieszkań zmusza czasem do rozburzenia kilku ścian i zespolenia przestrzeni o różnym przeznaczeniu. Nie inaczej było w przypadku tej kawalerki. Kuchnia nie jest odrębnym bytem, a stanowi integralną część strefy dziennej. Wbrew pozorom wcale taka mała nie jest, bo ciągnie się przez niemal całą długość mieszkania aż do sypialnianych drzwi. Dzięki temu właściciele mają w jej obrębie wiele schowków i szafek oraz wszystkie niezbędne sprzęty kuchenne – i to nie w wersji mini.
W tym aneksie, podobnie jak w pozostałej części lokalu, króluje prostota i skandynawski design. Frezowane fronty szafek uwieńczone zostały złotymi uchwytami. W tym kolorze jest także kran i stojak na sztućce. A złoto lubi marmur, więc w tej aranżacji znalazł się i spiek kwarcowy imitujący ten dekoracyjny kamień. Nie tylko urozmaicił ścianę nad blatem kuchennym, ale i wprowadził do wnętrza odrobinę luksusu.
Mały salonik ze skosami
Konsekwencję i nawiązanie do kuchennych detali widać również w przestrzeni wypoczynkowej. Tuż przed niewielką, szarą kanapą postawiono stolik kawowy w złotym kolorze. Ciepłą, żółtą barwą odznacza się również żarówka edisonka odbijająca światło od blaszanego lampko-stolika. I to na tyle z naszego salonu. Wyraźny sygnał, gdzie owa strefa się kończy, daje nam ciemny dywan w marokański wzór.
P.S. Aranżacja małego salonu i to ze skosami, do łatwych zadań nie należy. Nie wiem czy się ze mną zgadzacie, ale niestety uważam, że w tym miejscu nie do końca sobie z nią poradzono. Odpoczynek na kanapie z widokiem na blaty kuchenne, nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Chyba zamieniłabym miejscami salonik z jadalnią. Dzięki temu podczas rozmów z gośćmi czy po prostu relaksując się z książką w dłoni, mielibyśmy lepszy widok – i na kominek, i na taras. Ale nie będę się już czepiać, bo mam świadomość, że półśrodki i kompromisy na takiej przestrzeni są po prostu nieuniknione.
Sypialnia za szklaną ścianą
Czas na najciekawszy dla mnie punkt programu – taflę szkła w stalowej ramie. Mam wrażenie, że bez niej to mieszkanie byłoby po prostu kolejną skandynawską realizacją na poddaszu. Na szczęście właściciele zdecydowali się urozmaicić ją właśnie w taki, a nie inny sposób. Wyraźny graficzny wzór szprosów loftowego przeszklenia w akompaniamencie skosów i drewnianych, rustykalnych bel na suficie naprawdę robi wrażenie.
Tuż za szklanymi drzwiami znalazła się przestrzeń na niskie, ale szerokie łóżko dla dwóch osób. W nocnej strefie nie zabrakło także miejsca do przechowywania. Na całej długości ściany pociągnięto szafę z jasną, szaroniebieską szybą. To bardzo dobre rozwiązanie z kilku powodów. Prócz oczywistego – praktycznego aspektu, pojawia się tu również kwestia optycznego powiększenia wnętrza. Błyszcząca powierzchnia frontów szafy odbija nie tylko światło, ale i przedmioty znajdujące się w jej otoczeniu. Dzięki temu pokój nabiera dodatkowej głębi i zyskuje na metrażu. W tym pomieszczeniu zadbano także o subtelne, acz designerskie dodatki, takie jak gazetownik ze skóry, lampy bez abażurów czy czarno-białe zdjęcia i grafiki.
Loggia
Naszą podróż kończymy na bardzo ciekawie zaaranżowanym balkoniku. Podłoga ułożona ze stosunkowo jasnych dech skontrastowana została z czernią bocznych ścian i barierki. W ciemnej barwie są także krzesła i noga stolika z marmurowym blatem. Całość dopinają pledy, złote dodatki i zielone pędy roślin. Z pewnością chadzałabym tam na śniadanie i popołudniową kawkę.
Zdjęcia pochodzą z Nero Interior