Zmodernizowany edwardiański dom z zaokrąglonymi ścianami
Kiedy zobaczyłam zdjęcie fasady tego domu, od razu poczułam, że zapowiada się naprawdę nieźle. Później obejrzałam kuchnię i nie miałam już wątpliwości, że właśnie tę realizację muszę Wam pokazać.
Biel i czerń, okazałe przeszklenia i te wszechobecne łuki! To naprawdę świeża, nieoczywista i naprawdę przemyślana realizacja, na którą długo czekałam. Czasami warto wyściubić nosa poza Europę i moje ukochane paryskie wnętrza. Nowojorski apartament Atheny Claderone był tego żywym dowodem – długo nie mogłam oderwać od niego oczu. Zresztą do dziś intensywnie śledzę poczynania tej projektantki.
Wracając jednak do dzisiejszej realizacji. Ten dom zlokalizowany w centrum Melbourne, to zmodernizowany edwardiański budynek z początku XX wieku. Architekci z Kennedy Nolan uwspółcześnili jego bryłę, dobudowując jednocześnie zupełnie nowy fragment. Obie części – starsza i ta nowo powstała, połączone zostały ze sobą za pomocą asymetrycznego, przeszklonego holu. Wspólnym mianownikiem jest również wewnętrzny dziedziniec z okrągłym basenem, który wizualnie spaja dwa budynki.
Do teraz nie mogę się napatrzeć na zabawę w okręgi i prostokąty tej zamkniętej, niezadaszonej przestrzeni. Podoba mi się również fakt, że jest tak bardzo zintegrowana z wewnętrzną częścią domu. Zieleń i basen niemal wchodzą do pomieszczeń. To właśnie dziedziniec i ceglana fasada tej rezydencji zachęciła mnie do zajrzenia do środka.
Nowa część domu
Po przekroczeniu progu, nie zawiodłam się. Z uwagi na półokrągłą bryłę nowo powstałego budynku, w części dziennej pojawiają się oryginalne, zaokrąglone ściany. Oprócz tego nietypowego elementu architektonicznego, pomieszczenia wyróżniają się również ogromnymi przeszkleniami w czarnych, nieco industrialnych ramach. Ponieważ zabawa geometrią jest ewidentnym motywem przewodnim całej realizacji, w oknach jawią się okręgi, a w przejściach – łuki. Zadbano także o to, aby salonowe wyposażenie (narożnik, fotel oraz podwieszany kominek) również otrzymały płynne, miękkie kształty.
Biało-czarna kuchnia połączona z jadalnią
W nowej części realizacji, prócz pokoju relaksu, ulokowano również kuchnię i jadalnię. To moja absolutnie ulubiona strefa domu. Jestem zauroczona dobrze wyważoną zabawą w kontrasty, ciekawymi formami i oczywiście przesuwną szklaną ścianą działową. Tutaj również nie mogło zabraknąć rozmaitych figur geometrycznych. Walce pojawiają się w roli okapów, filaru wyspy kuchennej czy nóg stołu. Z kolei kwadraty znaleźć można w industrialnych szprosach, a łuki w ramie okna.
Łazienka z zaokrąglonymi ścianami
Do tego pomieszczenia, a jakże by inaczej, dostajemy się przez łukowate drzwi. Tutaj, podobnie jak w innych wnętrzach, pojawiają się zaokrąglone ściany. Ich naturalną kontynuacją jest z kolei okrągła wanna. Ta minimalistyczna, monochromatyczna przestrzeń ubarwiona została nieco zielonym widokiem zza okna.
Hol łączący część dzienną ze strefą nocą
Ostatnim pomieszczeniem części dziennej, które płynnie przechodzi w strefę prywatną właścicieli, jest długi, przeszklony korytarz ze stalowymi, zielonymi schodami. Nie ukrywam, że kojarzą mi się nieco szpitalnie, ale jednocześnie fajnie przełamują ten monochromatyczny obrazek. Ich barwa nie jest przypadkowa, bo wyraźnie nawiązuje do dna okrągłego basenu.
Po zielonych stopniach dostajemy się na piętro, w którym wygospodarowano miejsce na niewielką sypialnię (oczywiście z zaokrąglonymi ścianami) oraz strefę relaksu, która jest niejako jej przedłużeniem.
Historyczna część domu
W edwardiańskim budynku poddanym renowacji, widać wyraźny znak czasu. W odróżnieniu do zupełnie nowego segmentu, tutaj pojawia się klasyczny kominek i odrestaurowane sztukaterie. Nie zdradzono jednak zbyt wiele z tej prywatnej strefy domowników – jedynie fragment pokoju relaksu.
Realizacja i zdjęcia: Kennedy Nolan, fotograf :Derek Swalwell
Clemens
nesamowity dom. Kawał dobrej architektury i wręcz.. sztuki.