Elegancki apartament z pogranicza stylu skandynawskiego i francuskiego
Grzebię czasem godzinami w poszukiwaniu takich przestrzeni. Potrafię się z tego całego klikania sfrustrować i obrazić na internety, że nie dają mi tego, czego szukam. Zdarza się jednak, że danego dnia mam szczęście i trafiam w końcu na apartament, od którego po prostu nie mogę się odkleić. To zdarzyło się dziś rano.
Cóż mogę rzec, to, czego szukałam, znów znalazłam w Szwecji. Nic nie poradzę, że estetyka Skandynawów tak do mnie trafia – szczególnie w tak eleganckim wydaniu. Na wspólne zwiedzanie mojego dzisiejszego odkrycia, zapraszam Was do Göteborga na ulicę Burgardsgatan 12.
Surowy na zewnątrz, elegancki w środku
Trochę Szwecji, trochę Francji, sporo bieli, czerni i szczypta szarości. Do tego szklane ściany działowe, wysokie sufity, drewniane podłogi i współczesny design – czyli w dużym uproszczeniu, przepis na „moje” wnętrza. To 89-cio metrowe mieszkanie znajduje się w ceglanym, klimatycznym budynku z 1929. Patrząc na jego fasadę, nie znajdziemy ornamentacji czy wyraźnej symetrii. Po pierwszej wojnie światowej, w Szwecji zaczął wyłaniać się zupełnie świeży styl, w którym dominowało niezwykle oszczędne zdobnictwo oraz potrzeba eksponowania elementów konstrukcyjnych budynków. Jednak przenosząc się do środka tej budowli, zapomina się o jej surowej, minimalistycznej architekturze. Ma się z kolei poczucie obcowania z bardzo eleganckim, kamienicznym wnętrzem, a dowodem tego są wysokie sufity, drewniane podłogi i sztukaterie. Niestety, nie dokopałam się do informacji czy część z tych ornamentacyjnych detali jest oryginalna, czy to może taki zabieg stylistyczny, ale i tak to kupuję!
Pokoje przejściowe
Powiem Wam, że układ tego mieszkania jest dla mnie prawdziwą zagadką. Przy tak dużym metrażu, swobodnie można by wygospodarować tu wygodny hol, z którego dostalibyśmy się bezpośrednio do każdego pomieszczenia. Właściciele postanowi jednak inaczej. Zaprojektowali taki plan, który przypomina mi nieco labirynt. Regularnie napotykamy na kilkoro drzwi i błądzimy w zakamarkach lokalu. Kiedy patrzę na projekt, wciąż nie mogę się nadziwić, dlaczego do łazienki można dostać się jedynie przez pralnię, z której z kolei dostaniemy się z pokoju dziecka lub sypialni. Być może powodem była konieczność szybkiego wydzielenia z salonu przestrzeni na przyjście niezaplanowanego niemowlaka. A może właściciele mają po prostu fantazję, której mi brak? Nie wiem, na pewno był ku temu jakiś powód, ale ta sprawa tak bardzo mnie nurtuje, ze musiałam o niej wspomnieć.
Kiedy gorzką pigułę mamy już za sobą, czas na lukier.
Biało-granatowa kuchnia
To naprawdę imponująca przestrzeń – otwarta, pełna światła i wypełniona przyjemnymi dla oka kontrastami. W jej centralnym punkcie wygospodarowano miejsce na jadalnię. Stół z marmurowym blatem nawiązuje do powierzchni roboczych kuchni, wykonanych z tego samego materiału. Ta elegancja kontynuowana jest również w zabudowie. Granatowe, frezowane fronty szafek z Picky Living połączono z uchwytami w złotym kolorze, a całość wykończono chromowanymi sprzętami.
Wysublimowany, francuski styl ujawnia się również na drewnianej, ułożonej w jodełkę podłodze oraz na sztukateryjnych detalach.
Ta wyszukana „baza” przełamana została jednak stalowymi, czarnymi nogami stołu, zestawionymi z industrialnymi krzesłami. Dzięki temu ta przestrzeń zyskuje odrobinę luzu, a przy okazji pokazuje pazura.
Z kolei tuż przy wyjściu, w kierunku przedpokoju, można dostrzec zachowane z przeszłości, oryginalne szafki. Odświeżono je białym kolorem i podmieniono stare gałki na nowe uchwyty muszlowe. Kolor tej historycznej zabudowy oraz jej frezowania znalazły kontynuację na ściankach działowych, których górny, przeszklony segment zdradza kolejny fragment mieszkania.
Salon za szklaną ścianą
Tuż po kuchni, to moje ulubione miejsce w tym apartamencie. Listwy dekoracyjne, sztukateryjne bloki na ścianach, drzwi z frezami, a do tego oryginalny parkiet w jodełkę – normalnie, och i ach! Podobnie jak w poprzednim wnętrzu, tak i tu przełamano tę elegancję lekkim, skandynawskim designem. Tuż przy szklanej ścianie pojawia się narożnik, któremu przyglądam się już od dawna z dużym zainteresowaniem. Ogromnie podoba mi się jego beznóżkowa, modułowa postać. Nie mam bladego pojęcia jakiej firmy jest ten załączony na obrazku, ale coś w tym stylu znajdziecie w modelu Mags Soft od duńskiej marki Hay. Przyznam, że nie mam doświadczenia z użytkowaniem tego mebla, więc niestety nie podpowiem, czy jest nie tylko ładny, ale i wygodny. Tuż przed sofą postawiono z kolei czarny, kubiczny stolik kawowy, z tak popularnym ostatnio obramowanym blatem.
W strefie dziennej moją uwagę zwrócił również skórzany fotel, który wraz z lampą podłogową i czarno-białym zdjęciem mocno kojarzą mi się ze stylem vintage. Do starych dziejów nawiązuje także miedziana szafka na kółkach oraz kamienny kominek zlokalizowany w rogu pokoju.
Z tego pomieszczenie wychodzimy na niewielki balkonik, na którym jednak udało się wygospodarować odrobinę miejsca na strefę relaksu. Dwa siedziska, stolik, girlandy, sporo roślinności i v’la, można wygodnie delektować się widokiem na zabudowę miasta.
Z salonu prowadzą nas aż 4 przejścia – na balkon, do kuchni, pokoju dziecka oraz do strefy nocnej. W dwóch z trzech tych pomieszczeń już byliśmy, czas na sypialnię.
Podwójne drzwi do sypialni
W tym wnętrzu również wyraźnie widać aranżacyjną konsekwencję. Na podłogach i ścianach króluje szyk, a wśród mebli i dodatków – vintage i północnoeuropejski dizajn.
Ta przestrzeń jest także kolorystycznym odbiciem kuchni. Uzupełnieniem wszechobecnej bieli są granatowe pasma na ścianach uwieńczone dekoracyjnymi listwami.
Konsekwencję widać również w ilości drzwi. Te usytuowane naprzeciwko komódki, prowadzą do niewielkiej garderoby.
Z kolei przez drugie, dostaniemy się do pralni, z której przejdziemy bezpośrednio do łazienki.
Oba pomieszczenia nieco wieją dla mnie nudą, ale tak poza tym, nic im nie dolega.
Biało-szary pokój dziecięcy
W tym miejscu powoli zataczamy „koło”, bo do tego wnętrza dostaniemy się między innymi z wcześniej wspomnianej pralni i opuścimy je wychodząc na przedpokój. Oczywiście możemy ewakuować się również przez podwójne drzwi z szybą prowadzące wprost do salonu… oj dobrze, już dobrze – w tym momencie przestaje pluć jadem, obiecuję!
Wracając do samego pokoiku – to naprawdę przeurocze, gustownie urządzone miejsce. Prócz gołębiej kolorystyki na ścianach, moją uwagę zwróciła również apteczna komódka. Uwielbiam takie wieloszufladkowe meble w stylu vintage!
Powoli zbliżamy się do końca dzisiejszego “zwiedzania”. Oprowadzanie postanowiłam zakończyć na pierwszym i jednocześnie ostatnim punkcie mieszkania – przedpokoju. Mam nadzieję, że podobnie do mnie, czujecie się choć odrobinę zainspirowani wnętrzami tego apartamentu!
Zdjęcia pochodzą z Entrance Makleri
ania
przepięknie
Magda
Witam serdecznie. Od dawna przyglądam się temu mieszkaniu. Czy można się dowiedzieć gdzie zakupić takie ścianki że sztukateria? Będę wdzięczna za pomoc.
Perler Design
Cześć Magdo! Niestety, ale nie znam firmy, która wykonuje takie cuda. Mam jednak podejrzenia, że sztukaterię i przeszklenia zamawia się u dwóch różnych specjalistów. Aby osiągnąć taki efekt, ja chyba zaangażowałabym stolarza i szklarza. Jest też druga, bardziej ekonomiczna opcja – zbudowanie szkieletu z płyt gipsowo-kartonowych, wstawienie w niego wyszukanych gdzieś na aukcjach starych, drewnianych okien ze szprosami, a potem wykończenie wszystkiego sztukateriami (gipsowymi).
Magda
Bardzo dziękuję za twoją odpowiedź. Jestem pod wrażeniem wiedzy i wyczucia. Pozdrawiam
M
Perler Design
Magdo, to ja dziękuję za tak miłe słowa!
Ciepło pozdrawiam,
Kasia